dajejnu

"Mialam jechac tym autobusem" - napisalam w odruchu, w reakcji na przeczytane wiadomosci, nie wiedzac jeszcze, co mam myslec czy jak sie czuc. Po emocjonalnych reakcjach i wzruszajacych wiadomosciach wpierw zrobilo mi sie niezrecznie i nawet myslalam, czy nie usunac wpisu. Nie chcialam zwracac na siebie tyle uwagi, a tym bardziej nie chcialam brzmiec dramatycznie.

W sumie chodzilo o to, ze mnie w tym autobusie nie bylo. Wlasnie zachodzilo slonce, kiedy na dzwiek syren policyjnych i karetek wyjrzalam przez okno biura, w ktorym wyjatkowo siedzialam tego dnia dluzej. Na tle rozowego nieba w oddali pial sie w gore czarny dym. "Znowu," pomyslalam ze smutkiem. Spojrzalam w otwarta przegladarke, a na facebooku juz pojawily sie wpisy przyjaciol: 'Skad tyle syren?', 'Znowu cos sie dzieje', 'Masa radiowozow i karetek w Talpiyot'. Potem juz tylko migaly slowa 'terror', 'atak', 'bomba'... 

Ale potem sama musialam sie skorygowac: dlaczego poczulam sie glupio i chcialam usunac to, co napisalam? Przeciez to sie stalo! Ostentacyjnie, z premedytacja i ewidentnym zamierzeniem wyrzadzenia komus krzywdy! Czy ten chory swiat tak zatrul nasze umysly, ze jest mi niezrecznie pisac o tym, ze ktos jest dla nas zagrozeniem?! Tymczasem w Gazie na ulicach gra muzyka i rozdawane sa cukierki - hurra, w Jerozolimie byl atak... Nie wyglada na to, zeby komukolwiek bylo niezrecznie. 

Z izraelskich portali dowiaduje sie, ze ladunek wybuchowy zostal podlozony w autobusie numer 12 na trasie miedzy dwoma centrami handlowymi. Dopiero wtedy przypominam sobie moje poranne plany, by po pracy poszukac wygodnych butow. Pomyslalam, z biura dojade 14-ka najpierw do Malchy, a stamtad wezme 12-ke do Talpiyot, gdzie moze beda jakies promocje... W pracy juz wiedzialam, ze nici z planu, bo zapowiadal mi sie dlugi dzien za biurkiem. Tak to bywa, jak gonia terminy, a na horyzoncie Swieta Paschy. 

Nie chcialam trabic, ze cudem uszlam z zyciem, bo z dala od tego miejsca wiedzialam, ze jestem bezpieczna. Ale chcialam pokazac realnosc i bliskosc (nawet w sensie psycho-emocjonalnym) tego, co sie dzieje. Zarazem zmiana moich planow tego dnia byla dla mnie przypomnieniem, ze Pan Bog trzyma mnie zawsze tam, gdzie mnie potrzebuje. Tym razem potrzebowal mnie przy klawiaturze, gdzie redagowalam list mojego szefa o jego cudownym uzdrowieniu w walce z rakiem. 

Na takie wydarzenia, jak ten wybuch autobusu, reaguje zawsze smutkiem, nie strachem. I to jeszcze zazwyczaj smutek podwojny, bo wiem, jakie sa tego nastepstwa w Izraelu, a potem na swiecie. W Izraelu jest bol i zlosc. Na swiecie natomiast "zgrywanie glupka"  wiadomosci nie mowia o ataku, tylko o tym, ze splonal autobus. No niby prawda. Bo splonal. 

Za dwa dni rozpoczynamy Swieto Paschy, kiedy kazdego roku czytamy przy stole:

"Bo nie jeden tylko wróg chciał nas zgładzić, ale w każdym pokoleniu ktoś chce nas zgładzić. A Święty, niech będzie błogosławiony, ratuje nas z ich rąk."

A pozniej spiewamy:

Gdyby tylko wyprowadził nas z Egiptu, ale nie osądził ich – DAJEJNU! (wystarczyłoby nam) 
Gdyby osądził ich, ale nie osądził ich bożków – Dajejnu.
Gdyby osądził ich bożków...
...
Gdyby karmił nas manną, ale nie obdarzył nas szabatem —- Dajejnu.
Gdyby obdarzył nas szabatem, ale nie przywiódł nas do Góry Synaj – Dajejnu.
Gdyby przywiódł nas do Góry Synaj, ale nie dał nam Tory – Dajejnu.
Gdyby dał nam Torę, ale nie wprowadził nas do Erec Jisrael – Dajejnu.
Gdyby wprowadził nas do Erec Jisrael, ale nie zbudował dla nas świątyni – Dajejnu.

Dajejnu. Wystarczyloby nam. Ale Bog jest wiekszy. 

Comments

Popular posts from this blog

Szczepionki w Izraelu - komu wierzyć?

sababa

Jeruszalaim