Olam weAdam

Olam - świat
Adam - człowiek

Świat i jednostka... jak sobie radzi Izrael, razem i osobno, z tym, co przyniósł rok 2020?

fot. Eitan Asraf


WIOSNA

W Izraelu pierwsze covidowe ograniczenia rozpoczęły się w marcu. Kiedy nikt za bardzo nie widział, co ze sobą zrobić, ja szukałam pretekstów, żeby wypłynąć na powierzchnię - wyjść do sklepu, do apteki, po kawę. Mieszkałam wtedy jeszcze sama, w małym mieszkanku bez balkonu ani tarasu. Niemniej jednak większość czasu siedziałam w domu. Dziękuję Bogu za moją pracę, która była i jest dla mnie potężnym błogosławieństwem! Przez cały rok 2020 byłam jedną z tych osób, które miały aż nadto pracy. 

Na przełomie marca i kwietnia przechodziliśmy specyficzny rodzaj żałoby - i to wszyscy na raz. Ale każdy inaczej. Wiedzieliśmy, że dzieje się coś niedobrego, ale nie umieliśmy tego określić. Nawet nie umieliśmy sprecyzować, co nam zagraża - wirus czy odgórna kontrola? Powtarzaliśmy sobie, że to sytuacja tymczasowa. Wiemy, że to minie, uczy nas tego historia. Ale już wtedy zapisałam sobie zdanie: "świat, do którego wrócimy, będzie inny." 

The New Yorker, analizując wpływ pandemii na nasze społeczeństwo i zdrowie psychiczne, porównał tę sytuację do traumatycznych wydarzeń, jak atak z 11 września czy tsunami w Japonii. To były potworne wydarzenia, ale zamknięte w czasie. Każdy poszkodowany myśląc o traumie patrzył wstecz. Trauma była za nimi. Natomiast w przypadku pandemii, to nadal nasza teraźniejszość, nie widzimy końca. W pewnym sensie to gorsza trauma, dlatego, że nie wiemy jak długo to potrwa i jakie będą jej efekty.

LATO

W Izraelu życie wydawało się 'normalne', ale inne. Na mieście można było znowu zobaczyć tłumy ludzi - ale na krótko. Restauracje, sklepy, kawiarnie, wszystko zostało otwarte na parę tygodni, tylko żeby znowu wszystko zamknąć, na jeszcze dłużej. Jednak największą zmianą w Jerozolimie było to, że wszędzie było słychać głównie język hebrajski i arabski. Turystów brak, a obcokrajowcy (tacy jak ja) są w zdecydowanej mniejszości. 

Ciekawe jest to, że Chiny, gdzie wszystko się zaczęło, już pod koniec wiosny zaczęli znowu działać lepiej niż cała reszta. Czy o Chinach ktoś w ogóle coś słyszał ostatnio? Jakbyśmy zapomnieli, że tam to się wszystko zaczęło. Tymczasem jak gdyby nigdy nic Chiny wróciły do produkowania naszych telefonów, zabawek, a nawet flag. Nie zauważyliśmy.

Przy okazji zauważyłam, że nabijamy skarbonki Amazonu, Netflixa, Zooma i tym podobnych, a małe biznesy upadają. Nie zapomnę widoku sklepikarza w Tel Avivie (krótki filmik pokazano w wiadomościach), który z płaczem wyrzucał wszystkie buty ze swojego sklepu na ulicę. W całym kraju obowiązywał zakaz handlu, pomocy od państwa jest niewiele, a sklepikarza nie było już stać na czynsz. 

JESIEŃ

Maski i różne zasady ostrożności już nikogo nie dziwią. Teraz pandemia już nie jest sensacją, ale problemem. Upadają małe przedsiębiorstwa, branża turystyczna, bary i restauracje. Powoli ten stan rzeczy zaczyna wszystkich zastanawiać, budzić podejrzliwość, aż w końcu drażnić. Czy rzeczywiście jesteśmy w takim stanie zagrożenia, że musimy doprowadzić do ruiny tysiące rodzin? 

Dorobek pokoleń w wielu państwach nagle znikł. Rzesze ludzi nie mają pracy, oszczędności ani dostępu do rzeczy, które z założenia mają pomóc (edukacja, służba zdrowia, miejsca zatrudnienia i rozwoju). Czy nowy wirus jest niebezpieczny? Tak, oczywiście. Czy wprowadzone ograniczenia i kontrola są konieczne? Na to pytanie pewnie odpowiemy sobie dopiero za parę lat. Jednak musimy liczyć się z tym, że wraz z odpowiedzią przyjdą też ich konsekwencje. 

Comments

Popular posts from this blog

Szczepionki w Izraelu - komu wierzyć?

sababa

Jeruszalaim