Posts

Showing posts from 2016

Szlomo

Image
Czytam aktualnie w moim cichym czasie z Bogiem pierwsza Ksiege Krolewska i bardzo doceniam dziedzictwo Krola Salomona (Szlomo), ktore po sobie pozostawil. Pierwsze kilka rozdzialow tej ksiegi sa pelne pokoju i piekna. Wiem, ze Salomon popelnil swoja pule bledow i niestety Izrael poniosl tego konsekwencje. Ale Bog nazwal go swoim przyjacielem (Yedid-yah) i blogoslawil mu tak poteznie, ze stal sie najbardziej znanym Krolem na swiecie w tamtych czasach. Jedna z historii zawartej w Ksiedze Krolewskiej, ktora mowi o ponadprzecietnej madrosci Salomona, dotyczy dwoch kobiet, ktore klocily sie o dziecko. Kazda twierdzila, ze to jej niemowle. Te kobiety chcialy sprawiedliwosci.  A co jesli by przekroic dziecko na pol?  Gdy dziecku miala stac sie krzywda, prawdziwa matka natychmiast podniosla glos sprzeciwu, kiedy druga kobieta z satysfakcja czekala na rezultaty okrucienstwa. Salomon natychmiast wiedzial, ktora kobieta jest mama dziecka i oddal niemowle w bezpieczne rece. * * *

sababa

Jezyk ksztaltuje spoleczenstwo. Slang lub gwara daja poczucie przynalezenia i swojskosci. W kazdej kulturze i w kazdym kraju sa slowa, ktore maja znaczenie nie tylko slownikowe, ale niosa tez ladunek emocjonalny i w zaleznosci od kontekstu moga zostac roznie zrozumiane. Nie inaczej jest w Izraelu i z jezykiem hebrajskim. Sa slowa, ktore znalam juz wczesniej, ale dopiero w Jerozolimie staly sie dla mnie zywe. Inne poznalam dopiero na ulicach Jerozolimy i w miare ich uzywania zrozumialam ich sile. Oto kilka slow, ktore warto sobie przyswoic przy okazji wizyty w Izraelu: Sababa. Slowo 'sababa' to jakby esencja izraelskiego zycia na codzien. To wyluzowane wzruszenie ramion. Albo usmiech. Jest dobrze. Niech tak bedzie. Smakuje mi. Fajna pogoda. Niezla impreza. Nie ma problemu. Po prostu, sababa, czyli wszystko w porzadku. Hucpa. Co ciekawe, podobno niektore pokolenia w Polsce i Ameryce znaja ten zwrot doskonale, a ja odkrylam go dopiero w Izraelu. I musialam sie go nauczy

nahag

Dla wiekszosci osob odwiedzajacych Ziemie Obiecana, czescia odkrywania kultury wspolczesnego Izraela, obok degustowania potraw i uczestniczenia w tradycyjnej kolacji szabatowej, jest… obserwowanie ruchu drogowego. Nahag, czyli kierowca, ma zawsze racje. Kazdy kierowca. Nawet jesli jest ich na drodze trzydziestu.  Odwiedzajacy, ktorzy przyjezdzaja do Izraela nie z wycieczka a na wlasna reke, czyli poruszaja sie transportem publicznym lub wynajetym samochodem, poznaja uroki i zagadki podrozowania po tej ziemi.   Ten temat dzieli sie na dwie rownie fascynujace czesci – jedna sa izraelskie drogi, druga sa izraelscy kierowcy. Kilkakrotnie juz spotkalam sie z komiczna rada, ze poruszajac sie samochodem po Izraelu trzeba sie kierowac jedna, uniwersalna zasada: “Wszyscy na drogach (oprocz ciebie) nie umieja jezdzic.” Dlatego najlepiej wszedzie wymuszac pierwszenstwo, a przy tym nalezy regularnie uzywac klaksonu, ktory przypomni innym, co maja robic. Lubie jezdzic samochodem i sa

dajejnu

"Mialam jechac tym autobusem" - napisalam w odruchu, w reakcji na przeczytane wiadomosci, nie wiedzac jeszcze, co mam myslec czy jak sie czuc. Po emocjonalnych reakcjach i wzruszajacych wiadomosciach wpierw zrobilo mi sie niezrecznie i nawet myslalam, czy nie usunac wpisu. Nie chcialam zwracac na siebie tyle uwagi, a tym bardziej nie chcialam brzmiec dramatycznie. W sumie chodzilo o to, ze mnie w tym autobusie nie bylo. Wlasnie zachodzilo slonce, kiedy na dzwiek syren policyjnych i karetek wyjrzalam przez okno biura, w ktorym wyjatkowo siedzialam tego dnia dluzej. Na tle rozowego nieba w oddali pial sie w gore czarny dym. "Znowu," pomyslalam ze smutkiem. Spojrzalam w otwarta przegladarke, a na facebooku juz pojawily sie wpisy przyjaciol: 'Skad tyle syren?', 'Znowu cos sie dzieje', 'Masa radiowozow i karetek w Talpiyot'. Potem juz tylko migaly slowa 'terror', 'atak', 'bomba'...  Ale potem sama musialam sie skory

tzlav

Image
Z zapartym tchem czytam Ewangelie - za kazdym razem. Gdy rozpoczynalam dzisiaj dzien w Ogrodzie Grobu, przezywalam kazde wydarzenie, wszystkie slowa, jakbym odkrywala cos po raz pierwszy. Jak Pan Bog to wszystko skrupulatnie zaplanowal. Jak nas wszystkich ukochal. Jak Jezus doskonale to zycie przezyl. Jak bardzo wierzyl w sens ofiary, ktora mial poniesc. Jak wiele zaufania Bog mial do nas, decydujac, ze jestesmy tego warci. Krzyz (TZLAV) Jezusa jest dzisiaj rownie prawdziwy, jak lata temu. Nie tylko dwa tysiace lat temu - ale takze tysiac lat temu, i dwiescie lat temu, i piecdziesiat lat temu. Moc krzyza i zmartwychwstania dla kazdego pokolenia byla czyms zupelnie nowym, ale i zupelnie tym samym. To, co sie dokonalo na krzyzu, zmienilo zycie uczniow Jezusa. Zmienilo zycie Heleny Augusty z Imperium Rzymskiego. Zmienilo zycie Jana Kochanowskiego z Polski. Zmienilo zycie Ratu Cakobau z Wysp Fidzi. Sens w tym, ze krzyz i pusty grob Jezusa nie zmienily po prostu swiata - zmienily LUDZI