kibucnik

Mieszkaniec kibucu, czyli kibucnik (ten rzeczownik brzmi 'polsko', ale to tutejsze slowo) dzisiaj jest zupelnie inny niz jeszcze pare dekad temu.

Zanim przyjechalam do Izraela moje wyobrazenie o kibucach bylo bardzo mistyczne. Silni mezczyzni z narzedziami ogrodnicznymi z radoscia wychodzacy w pole, wesole kobiety w dlugich spodnicach i z hustami na glowie, tanczace na lakach. Jak z socjalistycznej reklamy. I cos w tym jest - nie w tym obrazku, ale w tym porownaniu do socjalistycznej propagandy.

Na samym poczatku kibuc byl symbolem sily narodu. Mlodzi zydzi, glownie z Europy, nie mieli pojecia o uprawie ziemi ani hodowli bydla, ale z uporem dazyli do celu, zeby stworzyc nowe spoleczenstwo. By uczynic pustynie urodzajna. Zeby przetrwac. Nie bali sie glodu ani ciezkiej pracy. Pierwsze komuny w ziemi obiecanej zakladano na poczatku XX wieku, czyli przed obydwoma wojnami swiatowymi, kiedy polskie ziemie byly jeszcze podzielone miedzy zaborcow, a marzenia o panstwie zydowskim nadal byly bardzo swieze i troche abstrakcyjne.

Pragnienie przetrwania kibucnikow nabralo sily szczegolnie po wydarzeniach Holokaustu. "Jesli nie poradzimy sobie sami, nikt nam nie pomoze..."

Ziemie pod kibuce byly formalnie zakupione za pienadze Zydowskiego Funduszu Narodowego, wiec mlodzi pionierzy czuli sie prawowitymi przedstawicielami wspolczesnego zydowstwa, ktore stalo w mocnej opozycji do zydow mieszczanskich.

Jednak moje idylliczne wyobrazenia zostaly mocno naruszone juz na samym poczatku, kiedy przyjechalam do Izraela.W szkole jezyka hebrajskiego omawialismy proste czytanki na temat zycia w kibucu. Wspolnota z jednej strony wydawala sie utopia, wszystko bylo wspolne, kazdy mial dostep do wszystkiego. Ale stopniowo zaczelam odkrywac drobne szczegoly, ktore coraz bardziej temperowaly moj podziw.

Rownosc i sprawiedliwosc, oprocz rownych dochodow, wspolnego dobytku i opieki zdrowotnej, oznaczala takze zatarcie roznic pomiedzy kobietami i mezczyznami. Nie bylo to po prostu pelnouprawnienie kobiet. Ubrane w robocze stroje tak jak mezczyzni wykonywaly te same prace, co oni, bez wzgledu na to, jak byly wymagajace fizycznie. Niemile widziane byly rowniez wszelkie przejawy kobiecosci ogolnie pojetej.

Malzenstwa w kibucu mieszkaly w przydzielonych im pokoikach lub mieszkaniach-kawalerkach, a dzieci mieszkaly razem w internacie. Wspolna sfera kulturowo-wychowawcza oznaczala, ze kibuc jest wspolrodzicem dzieci, wiec wychowywano je razem, bez przywiazywania zadnej wagi do osobistej relacji dziecka z mama i tata, a wrecz przeciwnie. Dzieci mowily do doroslych po imieniu, zeby nie nawiazaly szczegolnej wiezi z rodzicami. Chlopcy i dziewczynki do 18 roku zycia dzielili pokoje, zeby nie podkreslac roznic i wyzbyc sie wstydu przed plcia przeciwna.

Wspolnota finansowa rowniez dosc szybko okazala sie uluda, bo na skutek zlego zarzadzania dzisiaj wszystkie kibuce sa mocno zadluzone i brakuje funduszy na jakakolwiek poprawe. Zakaz posiadania jakiejkolwiek wlasnosci powoli zaczal przypominac wiezienie, gdzie zwykly prezent z poza wspolnoty mogl wzbudzic zazdrosc, a ubrania wydawane z magazynu byly wszystkie jednakowe i podobnych rozmiarow.

Minely zaledwie dwa pokolenia i utopijne idee rozplynely sie w powietrzu. Trudno sie dziwic, ze mlodzi kibucnicy masowo postaniowili opuscic miejsce swojego wychowania. Traumatyczne dziecinstwo przyczynilo sie do faktu, ze miedzy innymi nie chcieli szukac partnera zyciowego posrod wlasnej spolecznosci. Nie imponowalo im nudne zycie na wsi i brak wlasnosci, nie chcieli byc wciaz jednakowi.

Ale przede wszystkim w kibucach zabraklo najwazniejszego - Boga. Wiara, ktora utrzymala narod zydowski w jednosci przez setki i tysiace lat, zostala wyeliminowana z zycia w komunie, i chyba nikt sie nie spodziewal, jak szybko przyjdzie im za to zaplacic. Nie majac wspolnoty ducha i wartosci, nie bylo do czego sie odwolac, kiedy idee wspolzaleznosci przestaly byc atrakcyjne.

Dzisiaj, ilekroc odwiedzam nieliczne kibuce (obecnie w wiekszosci sprywatyzowane), nadal zachwycam sie obfitoscia natury, bliskoscia zwierzat, zdrowym jedzeniem i poczuciem wspolnoty. Lubie obserwowac ludzi, jak dzialaja w grupie i podziwiam ich zorganizowanie w trosce o dzieci, ktore dzisiaj mieszkaja z rodzicami i moga uczestniczyc we wszystkich mozliwych zajeciach, od pracy w ogrodzie, po szycie i gre w tenisa. Ale poznajac coraz to nowych ludzi, ktorzy opuscili kibuc, nadal slysze echo o zaburzonych wieziach, braku dyscypliny.

Wspomnienia o kibucach sa pelne kontrastow. Wielu ludzi chcialoby rozpoczac zycie rodzinne w kibucu ze wzgledu na bliskosc natury, spokojniejsze zycie na wsi. Z drugiej strony malo kto podziela mysli idealogiczne, w imie ktorych kibuce powstaly i nie wiem czy ktokolwiek chcialby walczyc o odrestaurowanie dawnej swietnosci tych spolecznosci. Choc kibuce wychowaly wspanialych zolnierzy i do dzisiaj w izraelskim wojsku niegdysiejsi kibucnicy pelnia wazne funkcje, coraz mniej osob zgadza sie z takim drastycznym wyparciem wartosci rodzinnych. I przecietny zyd, nawet jesli swiecki, nawet jesli zyjacy "byle jak", gdzies w glebi wie, ze Bog istnieje. I wie takze, ze jego zydostwo ma znaczace korzenie. Bo jak by nie bylo, zydzi to narod ksiegi. Slowa, ktore bylo od poczatku.

A to Slowo bylo u Boga i Bogiem bylo Slowo.

*Wiecej na temat zycia w kibucu napisalam do letniego numeru czasopisma Nasze Inspiracje (2/2014).

Comments

  1. Witaj Estero,
    jak zwykle piszesz zawsze o czymś nowym i ciekawym. Pozdrawiam
    Ania

    ReplyDelete

Post a Comment

Popular posts from this blog

Szczepionki w Izraelu - komu wierzyć?

sababa

Jeruszalaim