dalet

Litera dalet wywodzi sie od drzwi. Po hebrajsku Delet.

Symbolizuje tez osobe uboga, jest znakiem braku posiadania i unizonosci.

Drzwi... Gdy w hebrajskie imie Boga wlozymy litere dalet, powstanie slowo: yehuda.
Juda. Zyd.

W slowie "Juda" sa drzwi i jest Bog.


Kontynuujac opis przygod z bratem, dwa dni po Galilei udalismy sie do Eilatu. Z punktu widzenia "duchowego", czy nawet historycznego, Eilat mozna by kompletnie pominac w kazdej wycieczce do Izraela (i tak z reszta wiekszosc wycieczek robi), natomiast ja kocham tam wracac. To polaczenie pewnego sentymentu z dziecinstwa z niewyslowiona miloscia do wody, slonca i upalow. Leniuchowalismy na calego przez cale dwa dni. Plaza, woda, jedzonko, sklepy, spanie. Ewentualnie czytanie ksiazek. To wszystko. I bylo pieknie.

Duchowo Eilat jest dziwnym miejscem. Wcisniety miedzy Aqabe (Jordania) i Tabe (Egipt), z widokiem na czerwone gory Edomu, jest oddalony od ludzi i miejsc biblijnych. Jest osiedlem hoteli, centrum imprez, dyskotek i sklepow. Jest miastem zydowskim, ale chyba nie specjalnie modlacym sie. Oczywiscie to nie przeszkadza w odpoczynku, ale nie wzbudza zachwytu. :) W Eilacie miala miejsce moja pierwsza rozmowa po hebrajsku z Izraelczykiem. Oczywiscie przebiegla ona na minimalnie podstawowym poziomie z serii "jak sie macie na dzisiaj - dobrze, a ty? - wszystko fajnie, dzieki", ale najprzyjemniejsze bylo zobaczyc zaskoczenie na twarzy owego pana, zarzadzajacego nasza plaza. Pytajac jak sie mamy zapewne nie oczekiwal zrozumienia, a co dopiero odpowiedzi, wiec na moje "Chwala Panu, dobrze" wybuchnal serdecznym smiechem i od razu zagadal dalej. A moze po prostu uraczylo go moje uwielbienie Boga? ;)

Po Eilacie wrocilismy do Jerozolimy, by w koncu zostac dluzej w jednym miejscu i po prostu zyc. To znaczy, ze ja wrocilam do codziennych obowiazkow i pracy, a Pawelek mial czas i przestrzen, zeby poglebiac znajomosc miasta i pytac Pana Boga o to, co On o tym wszystkim mysli. Po wszystkich tych podrozach, przy ciaglym pakowaniu sie, zalatwianiu noclegow, posilkow i dojazdow, tym bardziej dociera do mnie, ze Jerozolima jest domem. :) Wracam tutaj z poczuciem ulgi, moge wypuscic powietrze i swobodnie opasc na lozko. Zrzucic klapki w przedpokoju, otworzyc okno i wlaczyc muzyke. Wylozyc szczoteczke do zebow na umywalce w lazience. Takie male radosci.

Jerozolima ma slodki zapach. Zastanawialiscie sie kiedys nad zapachami miejsc, miast, por roku? Tak, por roku. Moj odwieczny temat dyskusji z niektorymi przyjaciolmi. :) Owszem, pory roku pachna. W Izraelu troche slabiej, bo nie sa tak kontrastowo rozne. Z reszta tutaj pory roku sa tylko dwie: ciepla i nie taka ciepla. :) Ale wracajac do Jerozolimy... mowi sie, ze ma slodki zapach, zbyt czesto jest to odbierane w kontekscie duchowym, ale czasami wystarczy otworzyc sie na doslowne wrazenia... Drzewa, krzewy czy kwiaty w tym miescie maja specyficzny zapach, nieznany w Polsce. Miasto pachnie troche jak nasze swiateczne herbatki zimowe.

Tak poza tym to gdzieniegdzie pachnie tez kotami i sciekami. Oczywiscie to najmniej przyjemna rzecz w tym miescie. Z calym szacunkiem do mojej przyjaciolki Sylwii T. - nie przepadam za kotami. :) Sa wszedzie i sa wszystkie. Mam wrazenie, ze kazdy kot na swiecie ma swojego patrona w swietym miescie. Paletaja sie po kazdej dzielnicy, rozmnazaja bez ograniczen, wrzeszcza po nocach (tak, wrzeszcza, bo tego sie nie da inaczej nazwac) i zdaja sie byc jeszcze bardziej dumne niz koty w innych krajach. To takie zydowskie, zeby "sie nie dac", i widocznie udziela sie to wszystkiemu, co zyje. Jest jeden kotek do ktorego mam slabosc - moze dlatego, ze na razie jest malutki. :) Mieszka przy naszej Ambasadzie, nazywa sie Tiny (malenki).

Comments

Popular posts from this blog

Szczepionki w Izraelu - komu wierzyć?

sababa

Jeruszalaim