kof

Kof.

Ucho igielne. Malpka. Sprzedaz.

Symbol abstynencji i samokontroli.

Litera o wartosci 100.

Kof oznacza takze dzieci obietnicy.



Jest w Izraelu pewna szczegolna grupa ludzi. Potomkowie plemienia z Izraela, ktore przetrwalo i zachowalo wiare w Etiopii, przez setki lat.
Moze to wlasnie te dzieci obietnicy.

Z poczatku trudno mi bylo uwierzyc, czy to aby napewno ludnosc zydowska. W tak odleglym miejscu, i tak odmienna grupa ludzi? Oczywiscie bylam pod wrazeniem ich determinacji w utozsamieniu sie z narodem zydowskim i Izraelem, ale myslalam, ze byl to zaledwie efekt ich tesknoty za domem, ktorym Izrael mogl sie stac oraz za Bogiem, ktory przejawia sie przez pisma hebrajskie, jako Ten, ktory sie troszczy i jest wierny. Ale nie znalam ich historii.

Teorii jest wiele. Dzieci Salomona i Krolowej Saby... wiezniowie z okresu niewoli... zaginione plemie... uchodzcy z Jerozolimy, ktora zostala zburzona przez Rzymian...

Ale tak naprawde nie ma znaczenia, ktora teoria jest prawdziwa. Prawdziwe natomiast jest to, o czym wczesniej nie wiedzialam, ze przez setki lat Felaszowie (tak sie nazywa owy lud etiopski) zachowali Pisma, tradycje, a przede wszystkim wiare. Zostali odizolowani od reszty ludow etiopskich (albo odizolowali sie sami, ze wzgledu na praktyki religijne, w tym takze zasady zywienia) i stworzyli specyficzna grupe, inna niz wszystkie wokol. Obchodzili swieta biblijne, czytali Tore, modlili sie o Jerozolime - wszystko zanim do plemienia dotarli biali misjonarze.

W roku 1984 Izrael rozpoczal akcje ewakuacji Felaszow z Etiopii. Ich sytuacja w tym kraju afrykanskim byla coraz trudniejsza, wszedzie panowal glod, a presje islamistow stawaly sie nie do zniesienia. W koncu izraelski rzad postanowil uznac ich za "swoich" i przyjal na swoje ziemie. Operacja Mojzesz z 1984 roku i Salomon z roku 1991 przetransportowaly wielu Zydow etiopskich do Izraela w ekspresowym tempie - glownie ze wzgledu na naciski i brak przychylnosci ze strony rzadzacych w Etiopii (w czasie drugiej operacji Etiopia byla w trakcie wojny domowej). W 2003 w koncu pozwolono do Izraela przybyc rowniez plemieniowi Felasz Mura - zydow etiopskich, ktorzy przyjeli chrzescijanstwo.

Niestety samo przeniesienie do ziemi izraelskiej nie jest happy endem dla wielu etiopczykow. Wiekszosc ma ogromne trudnosci, zeby sie zintegrowac z nowym spoleczenstwem. Braki w wyksztalceniu, powszechny analfabetyzm, nieumiejetnosc wykonywania podstawowych prac a takze poslugiwania sie wynalazkami cywilizacji bardzo utrudnia im zycie. W porownaniu do tych wyzwan, nauka jezyka hebrajskiego jest najmniejszym problemem. Dlatego tez wszyscy immigranci z Etiopii po przyjezdzie do Izraela trafiaja do tzw. centrow absorpcji. Wielu przebywa w takim centrum dwa lata, w czasie ktorych ucza sie jezyka, poznaja kulture i zasady funkcjonowania spoleczenstwa.

Z radoscia odwiedzilam jedno takie centrum. Jest to naprawde miejsce opieki, nauki, centrum troski. Odwiedzilam program dla dzieci i jedna ze szkol. Sliczne, wesole dzieciaki z wielkim zaangazowaniem kreslily koslawe literki hebrajskie w zeszytach... nad nimi na polkach stal caly rzadek pustych opakowan - po slodyczach, roznych produktach chemicznych, takich jak proszek do prania, plyn do naczyn i plyn do kapieli, oraz po produktach spozywczych, takich jak sol, zupki, kawa rozpuszczalna... No tak. To co dla nas jest oczywiste, dla nich jest kompletnie niezrozumiale. Pudelko herbaty, dla nas takie normalne i zrozumiale, dla wielu z tych ludzi nic nie znaczy. A wyobrazmy sobie nieporozumienia i problemy, spowodowane tym, ze na plynie do naczyn jest obrazek cytryny... Niby takie oczywiste, ze tego nie nalezy pic? Moje oczy otwieraja sie na zupelnie nowy punkt patrzenia...

Ambasada Chrzescijanska sponsoruje czesc programu letniego dla dzieci. Przez lata integracja zydow etiopskich w izraelskim spoleczenstwie jest na coraz lepszym poziomie. Szczegolnie dzieci chwytaja jezyk hebrajski w mig. To dorosli potrzebuja dodatkowego czasu, szczegolnie jesli cale zycie byli niepismienni... Na chwileczke wchodzimy do klasy na jedne zajecia. Z moim podstawowym hebrajskim potrafie zrozumiec, ze nauczycielka opowiada historie Jakuba i Racheli, oraz ich dzieci. "Nauka biblijna, tak?" pytam naszego przewodnika. "Nie, to lekcja historii." I znowu doznaje olsnienia. No tak, przeciez tak jak my sie uczymy o Mieszku I, Boleslawie Chrobrym, Kazimierzu Wielkim... tak tutaj, dla dzieci izraelskich, lekcja historii to Abraham, Izaak, Jakub... Ach... Modle sie, zeby te dzieci zdaly sobie kiedys sprawe jak bardzo sa wyjatkowe - nawet ze wzgledu na te lekcje historii.

Comments

  1. KasiaBorowkaBorek21/9/11 12:35 AM

    aaaaaaaaach. wzdycham jedynie. Hadassa - toda raba!

    ReplyDelete
  2. z tym ,że to nie Żydzi ,to Flasze rdzenny lud afrykański

    ReplyDelete

Post a Comment

Popular posts from this blog

Szczepionki w Izraelu - komu wierzyć?

sababa

Jeruszalaim